ROZDZIAŁ 7
***Oczami Dominiki***
Wybraliśmy się w dość dziwne miejsce…. Mianowicie do lasu.
Na początku szliśmy drogą, a po bokach były
porozstawiane świeczki. Klimat był trochę przerażający, ale widać było, że się
postarał. Doszliśmy do jakiegoś bardzo
starego opuszczonego domu. Normalnie jak z horroru…
Złapałam go mocno za rękę i weszliśmy. „Zwiedziliśmy”
go całego. Weszliśmy na ogromny taras, a z niego zobaczyłam przepiękny ogród.
-Chodź.! Muszę ci coś pokazać- powiedział chłopak
ciągnąc mnie za rękę po schodach.
-Co ty robisz?- zapytałam, gdy chłopak zasłonił mi
oczy.
-To niespodzianka- odpowiedział- a co nie ufasz mi?
-Ufam…
Prowadził mnie pod jakąś górkę. Kurde…. Ale się
zmęczyłam. W końcu doszliśmy na miejsce.
Odsłonił mi oczy. Duża stara fontanna, a na niej
tysiące świeczek i pływające w niej płatki czerwonych róż.
Drzewo podobne do płaczącej wierzby, ozdobione
złotymi lampkami… no wiecie takimi jak na choinkę. Pod nim leżał koc i był
przygotowany piknik. Babeczki, i Nutella ze słoika.
-Co to?- zapytałam uśmiechając się do chłopaka.
-Heh. Malwina doradziła, abym był oryginalny. I co
udało się…?
-Oczywiście to jest piękne. Dziękuję-
odpowiedziałam przytulając mocno Harrego.
***Oczami Harrego***
Wieczór był super. Miło mi się patrzyło jak się
uśmiechała. Wygląda w tedy tak pięknie.
Przynajmniej przez chwilę nie myślała o swoim
bracie. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy.
Potem zaśpiewałem jej piosenkę ( Baby- Justina Biebera) tak na żarty.
-Dominika…. Mogę ci zadać pytanie, które już kiedyś
zadałem?
-Pytaj-odpowiedziała ciepłym głosem.
-O co chodzi z….. z tymi mężczyznami?- zapytałem
jąkając się.
-Wiesz… to nie jest dla mnie miła historia. Ni chcę
o tym mówić….. po prostu mam z nimi same nie miłe wspomnienia.
-Dobrze. Nie mów jak nie chcesz.
Odprowadziłem ją do domu.
-Dzięki za miły wieczór- zaczęła przed drzwiami- i
za pożyczenie bluzy.
-Nie ma sprawy. Było mi bardzo miło.
Zacząłem się zbliżać do pocałunku. Ona szybko
zabrała usta. Dała mi całusa w policzek i weszła do domu. Zacząłem się cieszyć jak głupi i skakać z radości. Ona to widziała
bo wyglądała jeszcze przez okienko w korytarzu. Przy biegnięciu w stronę samochodu uderzyłem
jeszcze o płot i odjechałem.
***Oczami Dominiki***
Weszłam do domu cała uśmiechnięta. No normalnie
banan od ucha do ucha…
-No witam- powiedziała Malwina odwracając się na
fotelu z podejrzliwą miną. Jak z kryminalnego filmu.
-Coś się stało?
-Czekałam na ciebie…
-Serio? A czemu głaszczesz kurczaka?
-Bo nie mamy kota jasne!?
-Hhehehhee….. a czemu tu jest tak ciemno?
-Bo to dodaje klimatu….
-A czy ten kurczak to nie jutro na obiad?
-Dobra kurwa co to jest? Bawimy się w czerwonego kapturka i
wilka? Lepiej opowidaj jak tam randka?
-Więc tak….
Zaczęłam, siadając na fotelu. Opowiedziałam całą
randkę z każdym szczegółem. Malwina jarała się strasznie. Miała zaciesz na buzi
jak małpa w ZOO.
***Niecały miesiąc później.
Z pamiętnika Dominiki***
Od kilku tygodni układało się świetnie. Malwina
jest szczęśliwa z Niallem, a ja z Harry dużo czasu spędzamy razem. Świetnie się
dogadujemy z Danielle i Elenor
( chyba źle to napisałam) .
No, ale ten „happy end” niedługo się skończy bo
zbliża się pogrzeb. Starałam się o tym nie myśleć. Harry bardzo mnie wspierał
no, Lae przejdźmy teraz do naszych skowroneczków.
***Oczami Malwiny.
Wieczorem. Spacerując na plaży z Niallem***
-Już niedługo jedziemy do polski-zaczęła rozmowę.
-Tak. Szkoda mi Dominiki.
-Wiem.
Próbuje udawać, że wszystko jest w porządku, ale i tak wiem, że ona
bardzo cierpi.
-Czemu po prostu nie przyzna, że jest jej ciężko?-
zapytał Niall.
-Wiesz…. Ona jest osobą bardzo skrytą. Nie lubi mówić
o sobie, o swoich problemach o tym jak się czuje. Próbuje wszystko ukryć.
Przeżyła już wiele niemiłego i powoli zaczyna się do tego „przyzwyczajać ”.
Chłopak zbliżył się do mnie powoli. Złapał mnie w
tali i namiętnie pocałował.
-A to za co?
-A za to, że jesteś taką wspaniałą
dziewczyną-odpowiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
-Chyba trochę przesadzasz….- zaczęłam zaprzeczać.
-Spotkanie ciebie jest najwspanialszą rzeczą jaka
mi się w życiu przytrafiła- i znów mnie pocałował.
-Ah… nie będę zaprzeczać, że jestem zajebista-
zażartowałam.
-U… co za skromność- i zaczęliśmy się śmiać.
Spacerowaliśmy długo. Zaproponował, abym poszła do
niego na noc. Zgodziłam się, ponieważ Dominika i tak miała cała noc spędzić z
Harrym w klubie więc nie chciałam zostać sama.
***Nad ranem. Dalej
oczami Malwiny***
Obudziłam się około godziny 10:40. Byłam ubrana
tylko w górę od piżamy Nialla.
Co się tu kurwa działo? Pamiętam tylko, że trochę
się napiliśmy i straciłam zasięg.
Zeszłam na dół. Poczułam zapach tostów. Przy
tosterze stał Niall. Usiadłam na blacie obok niego.
-Yyy… Niall skarbie- powiedziałam pytającym głosem-co
się wczoraj działo?
-No coś ty nie pamiętasz?
-No właśnie problem w tym, że nie za bardzo. ;D
-Było zajebiście.
-A…. doszło do czegoś?
-No pewnie. Ale byłaś chętna. Na początku nie
chciałem, no ale tak nalegałaś..
-J nalegałam?- zapytałam trochę zawstydzona, ale
zarazem podniecona.
-No- i poruszył brwiami jak flirciarz.
-A słuchaj czy my się…. No wiesz… zabezpieczaliśmy?
-Y… wiesz nie miałem tabletek więc robiliśmy tak na
gapę…
-Co?!!!!!!!!!!-
zapytałam strasznie przerażona wstając z blatu.
Zaczęłam panikować.
-O matko i co teraz? A jeśli jestem w ciąży?
Rodzice mnie zabiją! Ojciec zabierze z Londynu… urodze w wieku 16 lat….
-Spokojnie- przerwał mi mój chłopak- tylko
żartowałem. Byłaś zabezpieczona….
-Ufff…
-A może nie buhahhahahha…
-Ale ty jesteś głupi- uśmiechnęłam się i poszłam
wyszykować.
***Z pamiętnika
Dominiki. Na lotnisku wszyscy razem***
Dziś jest pogrzeb Kamila. Nie wiem jak ja tam
wytrzymam. Cieszę się bo chłopaki nalegali, aby pojechać ze mną. Aby się za niego
pomodlić.
Lecimy tam na 7 dni bo 1D chcą przy okazji zwiedzić
nasz kraj. Nie bierzemy Poula. On dojedzie dopiero jutro. Nie chciałam, aby był
jako obstawa chłopaków nawet na pogrzebie.
***Około godziny 17:00
za 1h pogrzeb***
-Tak.
-Spokojnie. Dobrze będzie. Wszystkim nam jest
trudno. Ale nie smuć się.
-Ale jak….?
-Kamil na pewno ni chciałby, żebyś była smutna.
Zawsze chciał, abyś się uśmiechała. Więc uśmiechni się i tego dnia…
-Dziękuje… za to, że przy mnie jesteś- powiedziałam
przytulając przyjaciółkę.
Ksiądz odprawił mszę. Pomodliliśmy się. Całą rodzina,
znajomi, rodzice Malwiny jak i ona wygłosili przepiękne mowy. W końcu przyszedł
czas na mnie.
-Ah…. Nie wiem co powiedzieć. Mój brat był naprawdę
wyjątkowym chłopakiem. Zawsze się uśmiechał. Potrafił poprawić humor. Wspierał
mnie gdy miałam zła dni. Nie miał wrogów….., a jednak spotkała go śmierć. Był
najbliższą mi osobą. Zawsze mówił, że powinnam podążać za marzeniami. Miał
swoją ulubioną piosenkę. Mianowicie Avril Lavigne- Wish You Were Here.
Jej słowa mówią „ Cholera co ja bym dała, abyś był
tutaj”.
No właśnie… co ja bym dała?..... chciałabym
zaśpiewać te piosenkę . http://www.youtube.com/watch?v=VT1-sitWRtY
No i jest kolejny rozdział. Coś mam wene, a gdy piszę to słucham
właśnie tej piosenki.
Coś mam na nią faze.
Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce Marysi, której jutro powiem
o tym blogu.
Mam nadzieję, że się spodoba. Dość smutny i naciągany, ale Malwina
mnie o niego męczy.
Miłych snów. ;)


